Dla tych, którzy (którzy przed nami odeszli) Pośród liści jesiennych pełgające płomyki wspomnień myśli biegną ku tym którzy już nie idą obok A ja siedzę pod...a ja siedzę pod piecemi staram się przychwycićA jak się łata...a jak się łata pustkę?a czy ten ognik życiaA może chcesz być białym niedźwiedziema może chcesz być białym niedźwiedziembiałe niedźwiedzie mlaszczą po obiedzieA zapach ci poślę...A zapach ci poślę, zapach tych nocy, które rozcięte przemijają pomiędzy nami, jak pomiędzy dwoma brzegami mijaBądź przy mnie blisko...bądź przy mnie bliskobo tylko wtedy Bez ciebie...bez ciebiejak bez uśmiechuBoże mój...Boże mój zmiłuj się nade mnączemu stworzyłeś mnie na niepodobieństwoBrunatna pszczoło...brunatna pszczołogdy moje ustaByłeś dla mnie tylko czworokątem papierubyłeś dla mnie tylko czworokątem papierulecz moje serce ma właśnie taki kształtChcę pisać o tobie...chcę pisać o tobie twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płotChcę pisać o tobie... (angielski)I want to write about youwith your name to prop the crooked fenceChciałabym cię zobaczyć raz jeszcze...chciałabym cię zobaczyć raz jeszczeraz jeszczeChociaż tu jest mój dom...chociaż tu jest mój domi wszystko do czego serce lgnieCiekawy jest przylądek wszelakiej nadziei...ciekawy jest przylądek wszelakiej nadzieitu namiętności świecąCzasem...czasemstęskniona okrutnieCzekałam długo...czekałam długowspierałam włosy na ręceCzy świat umrze trochę...czy świat umrze trochękiedy ja umręCzy wszystkie dni są stracone...czy wszystkie dni są stracone dla umarłychdni w słońcuCzym jest miłośćPłomieniem który posiadł drewnianą chatę - pijanympocałunkiem wgryzł się w głąb jest śmierć...czym jest śmierćodchodzeniem od wiatruDlaczego nie drzewem...dlaczego nie drzewemdrzewo o krwiobiegu złotymDo widzenia twoim siwym włosom...do widzenia twoim siwym włosomoczom - przewidującym zmierzchDoba jest taka długa...doba jest taka długajeśli nie będę umierać kilka razyDysonansświat jest tak małyświat ma tylko dwa piętraElsterElster -czym byłaś gdy cię nie byłoFrunął okręt...frunął okrętna horyzoncie pozostałyGdzie cię znajdę...gdzie cię znajdęw liściuGdzie są wąskie skrzydła jaskółek...gdzie są wąskie skrzydła jaskółeka szerokie motyliHalina Poświatowska to jest podobno człowiek...Halina Poświatowska to jest podobno człowieki podobno ma umrzeć jak wielu przed nią ludziI nagle twoje ręcei nagle twoje ręcedwie grzędy fiołkówIle lat mają twoje ręce...ile lat mają twoje ręcesękate drzewaJa jeszcze ciągle czekam na ciebieja jeszcze ciągle czekam na ciebiea ty nie przychodziszJak ogień...jak ogień trawi lekkie drzewotak ja oplatam twoje ciałoJeśli chcesz mnie zatrzymać...jeśli chcesz mnie zatrzymać (spójrz odchodzę) podaj mi rękęjeszcze może mnie zatrzymać ciepło twojej dJeśli nie przyjdzieszświat będzie uboższyo tę trochę miłościJeśli wyciagnę ręceJeśli wyciagnę ręce i zechcę dotknąć Jeśli zechcesz odejść ode mnie...jeśli zechcesz odejść ode mnienie zapomnij o uśmiechuJest cała ziemia samotności...jest cała ziemia samotnościi tylko jedna grudka twojego uśmiechuJestemJestem z upływającej wodyz liści które drżąJestem dla ciebie czuła...jestem dla ciebie czułajak dla pszczółJestem jak gwiazda...jestem jak gwiazdagotowa w każdej chwiliJestem Julią...Jestem Juliąmam lat 23Jesteś powietrzem...jesteś powietrzemktóre drzewa pieściJeszcze jedno wspomnieniejeszcze jedno wspomnienieprzed chwilą napisałam słowoJeszcze nie wspominałam o miłości...jeszcze nie wspominałam o miłościmiłośćKiedy jej ręce obejmowały świat...kiedy jej ręce obejmowały światbyły miękkie i gładkieKiedy już wszędzie położą bruk...kiedy już wszędzie położą brukprzytną i wytłumaczą każde drzewoKiedy kochamkiedy kochamto kochamKiedy umrę kochanieKiedy umrę, kochaniegdy się ze słońcem rozstanęKiedyś przyjdzie wielkie pogodzenie...kiedyś przyjdzie wielkie pogodzeniez półką na książkiKleopatry oczy świecąceKleopatry oczy świecącepowiedziały mu że jest pięknyKochanie ja ci zatańczę...kochanieja ci zatańczęKolor wiosny jest zielony...kolor wiosny jest zielonya kolor bólu - ciemnyKoniugacjaja minęty minieszKotja mam pana boga w futrzekiedy się przeciągam wzdłużKto potrafiKto potrafipomiędzy miłość i śmierćLiściu...liściu osłoń mnie zieleniąLubię TęsknićLubię Tęsknić... Lustrojestem zaczadzona pięknem mojego dzisiaj na siebie twoimi oczyma. odkryłamMajz czarnego cylindrawyciąga garście kwiatówMała malutka nie odchodź...mała malutka nie odchodźświatMam ciebie w roztańczonej krwi...mam ciebie w roztańczonej krwiw zębachMam ręce stopy i całą te resztę...mam ręce stopy i całą te resztębalast który przez chwilę trzyma mnie w okolicy życiaManekinymanekiny maja ślepe piersikształt łydek jak napięta strunaMiałam tylko nieco wiosny w palcach...miałam tylko nieco wiosny w palcachwiatru we włosachMoim sąsiadem jest anioł...moim sąsiadem jest aniołon strzeże ludzkich snówMój cień jest kobietą...mój cień jest kobietąodkryłam to na ścianieMój dom jest teraz pełen zasadzek...Mój dom jest teraz pełen zasadzeklepiej nie przychodź do mojego domuMój kochanek...mój kochanek wcale nie jest pięknyi charakter ma raczej trudnyMoje ciało jest jak bezpański pies...moje ciało jest jak bezpański piesjeśli skradnie kość pieszczoty to chyba słońcuMoje kolana ustępujące...moje kolana ustępującei twoja dłoń na mojej szyiMoje oczy...moje oczy - już nie oczyale gwiazdyMoje serce jest władcą absolutnym...moje serce jest władcą absolutnymach jak ono się panoszyMorzem jesteś...morzem jesteśmorzem przeklęcie zielonymMówił - że kocha...mówił - że kocha mówiła teraz mieszkamMówisz - na śmierć...mówisz - na śmierćmówisz - na wiecznośćMożliwości mamy ogromne...możliwości mamy ogromnena przykład: moje wnętrznościMy nie wierzymy w piekło...my nie wierzymy w piekłow ogień tańczącyMyślę że jest trudno...myślę że jest trudno pisać wierszespójrzcie ile razy nie udaje się to tymNa zakurzonej drodze...Na zakurzonej drodze szukam twoich ust schylam się i zaglądam pod każdy omszały kamień. w wilgotnym cieniu zwinięte kNamiętność...namiętność to jest too czym śpiewały skrzypceNastroiłam moje wnętrzności...nastroiłam moje wnętrznościi śpiewają mi terazNie chwytałam mojej miłości...nie chwytałam mojej miłościjak ptaka w ręceNie jestem sama...nie jestem samaze mną jest wodaNie ma pewności...nie ma pewnościistnienie nie jest istnieniemNie mam dawnej czułości...nie mam dawnej czułości dla mojego ciałajednak je toleruję jak pociągowe zwierzęNie potrafię inaczej...nie potrafię inaczejw środku ciałaNie potrafię pieścić...nie potrafię pieścićnawet słowamiNie potrafię uskładać ze słównie potrafię uskładać ze słówmiłościNie potrafię...nie potrafię być tylko człowiekiemjest we mnie spłoszona myszNie umiem powiedzieć słowemNie umiem powiedzieć słowem nie słowem tęsknie Nie wiem co kocham bardziej...nie wiem co kocham bardziejciebie czy tęsknotę za tobąNie wypełniony tobą...nie wypełniony tobąmój pokój się nie kończyO moim domuo moim domuktórego ścianyO tobiejesteś wieczorem brązowyjesteś wieczorem zielonyO wróblachwróble to arcydobrzy katolicywierzący we wszystkoOczekiwanie jest naszą porą...oczekiwanie jest naszą porąa najlepiej czekać na ciebieOda do rąkBądźcie pozdrowione moje dłonie, palce moje chwytne, z których jeden przytrzaśnięty drzwiami samoOdchodzący mają oczy niewesołe...odchodzący mają oczy niewesołepozostali mają smutne oczyOdkąd cię poznałam...Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni, gdy ty patrzysz na mnieOdkąd ptaki odfrunęły...odkąd ptaki odfrunęły z moich słówi gwiazdy zgasłyOdkupionaw jednym ruchu upadła i objęła krzyżOdlotydo kogo będą modlić się wróblestrachu w słomianym kapeluszuOdłamałam gałąź miłości...odłamałam gałąź miłościumarłą pochowałam w ziemiOna była jak ciemne wino...ona była jak ciemne winoociekająca światłem nocOna jest z nami...ona jest z naminasłuchuje brzęku osyOna nosi imię wysokiego słonecznika...ona nosi imię wysokiego słonecznikaktóry zakochany bardzoOne nas lubią, te samotne cmentarze...One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas. ParadokOślepłam odkąd jej nie maoślepłam odkąd jej nie manie widzę światłaOstatni wierszto już ostatni wierszdla ciebiePisali fiołkiem i pokrzywą...pisali fiołkiem i pokrzywązapachem gorzkimPo co umyłam piersi...po co umyłam piersii każdy włos z osobnaPod drzewami-miłośćpod drzewami - miłośćpośród ludzi - miłośćPodziel się ze mną...podziel się ze mnąmojej samotności chlebem powszednimPokazują mi słowapokazują mi słowamówiąPokornie Cie kocham...Pokornie Cię Kocham... Pomiędzyodpycham nogą wszechświatluźno zamyślonaPoprzez uśmiechdo mnie przyjdzieszprzygryzłszy wargiPostawiłam sobie wielki czarny krzyż...postawiłam sobie wielki czarny krzyżi spłonęłam w ogniu miłościPowiedziałam mojej duszy zostań...powiedziałam mojej duszy zostańten pokój jest ładnyPowiedziałeś: Przyjdę do ciebie...Powiedziałeś: "przyjdę dociebie gdy będzieszPowlokłam Lakierem Paznokcie...Powlokłam Lakierem Paznokcie... Pragnę mocniej...pragnę mocniejod pożółkłej topoliPrzechodzili koło mnie...przechodzili koło mnietak bliskoPrzypominamjeśli umrzesznie włożę sukienki lilaPrzypowieśćPostawił diabeł Chrystusa na górze Cadillac i kazał mu spojrzeć w dół. Do nieba był tylko jeden krok, aPytanie w pustkęco powiesz namporzuconym żonomPytasz czemu pociąga mnie...pytasz czemu pociąga mnie magia liczbliczbą wyrazić pragnę nieskończonośćRemanentna wyprzedaż pójdą pocałunkiaż do utraty tchuRozcinam pomarańczę bólurozcinam pomarańczę bólupołową bólu karmię twoje ustaRozstanie jest ptakiem...rozstanie jest ptakiemktóry rozpostarł pióraSiostrom szpitalnymprzynoszą uśmiechna różowych twarzachŚlad zniknie z mojej skóry...ślad zniknie z mojej skóryjak gdyby lakier odłupać paznokciemSpotkanyjestem zapiętycierpką agrafkąŚwiat jest ładnyto bezsilność uszminkowała światdo fotografiiŚwiat jest pusty...świat jest pustyodkąd poszedłeśŚwiat jest taki mały...świat jest taki małyświat ma tylko dwa piętraŚwiętemu Erazmowi rozpięto ręce...świętemu Erazmowi rozpięto ręcekażde ścięgno podciągnięto do granicy bóluSzukam cię...szukam cię w miękkim futrze kotaw kroplach deszczuTa miłość jest skazańcem...ta miłość jest skazańcemzasądzonym na śmierćTa noc - dla ciebie...ta noc - dla ciebiea w kosmatym rozkrojonymTak bardzo cię kocham...tak bardzo cię kochammówiłam o tym wodzieTak Lekko...tak lekkoubyć z zapachuTak wiele serc...tak wiele serc ku tobie biegnieże mógłbyś byćTaki listJesteś dla mnie szeregiem zielonych liter dźwięczących miło, jesteś płaskim listem, który można całować nie czTańcząca Ninadlaczego umarła Ninana strychu pośród mokrych prześcieradełte słowa istniały zawszete słowa istniały zawszew otwartym uśmiechu słonecznikaTen dzień...ten dzieńw ślepym zaułkuTen pocałunek...ten pocałunekpachniał jak rozgryziona łodyga makuTeraz czekamciekawy jest przylądek wszelakiej nadzieitu namiętności świecąTo prawdaAch, cóż za ciężar przeklętykochać cię z taką siłą!To złe miejsce...to złe miejscei bardzo się dziwię miłościTrzeba nam dużo prostych słów...trzeba nam dużo prostych słówjakTrzeba...trzeba...no uśmiechnij się jeszczeTy mily jesteś ślepyTy mily jesteś ślepy więc cię nie winię Umarłe włosy nie tańczą...umarłe włosy nie tańcząnie sprzeczają się z wiatremUśmiecham się do ciebie...Uśmiecham się do ciebie. Czym jest uśmiech?Światłem przez gwiazdę przesłanym ze słów...uszyta ze słówzapięta na guzikW jakim białym szpitalu...w jakim białym szpitaluw jakim smutnymW kwiatkach czeremchy...w kwiatkach czeremchyodurzony zapachemW obfitym lecie...w obfitym lecieskarżę się na głódW plastrze miodu mogę zamieszkać...w plastrze miodu mogę zamieszkaćnie w mieścieW rozstawione ręce...w rozstawione ręcepromieńW samolotach też mieszka...W samolotach też mieszka spokojna tkliwośćbo mruczą przesuwając palcami skrzydeł po niebieW słońcu południadziewanna włosami ze złotawłosami z rudej czerwieniW Trenton Park...w Trenton Parkdrzewa były inaczej zieloneW twoich doskonałych palcachw twoich doskonałych palcachjestem tylko drżeniemW twoim profilu...w twoim profilu chmura w pogodę zastygłai wąż zasnął na piersi - naszyjnik zielonyW tym cieniu jest tyle słońca...w tym cieniu jest tyle słońcaże mogę całe oczyw wydrążonej łupinie orzecha...w wydrążonej łupinie orzechamożna zmieścić domW zapachu konwalii goją się rany...W zapachu konwalii goją się rany i otwierają się szczeliny w ziemi ziejące próżnią bez dna. Ziemia posiada okrWczoraj pisałam wiersze...wczoraj pisałam wierszetak jak dziś rozdaję pocałunkiwe mgłę go wyprawiłam...we mgłę go wyprawiłamw deszcz co na rzęsach przysiadłWenusbyła piękna jak kamieńalabasterWięc jesteś jesteś jesteświęc jesteś jesteś jesteśdaj niech sprawdzęWieczny finałobiecywałam nieboale to nieprawdawiedzą o nim...wiedzą o nimmoje nabrzmiałe piersiWielkopostna legendadwa tysiące lat temuurodziła panna w GalileiWiersz dla mnieHasiu Hasieńkonie bój się nicWiersz o miłościich dwojepoprzez zastawki sercaWołaniem jesteś moich oczuwołaniem jesteś moich oczuprzedłużających się bezmiernieWszystkie moje śmierciile razy można umrzeć z miłościpierwszy raz to był gorzki smak ziemiWygrzewam się w słońcu twoich rąk...Wygrzewam się w słońcu twoich rąk. Jaką to złotąpogodą owinąłeś moje ciało. Woda przytuliła uczesaneWystarczy Cie dotknąć żebyś ożyłwystarczy cię dotknąć żebyś ożyłmój pięknyZ okien szpitalastąd widać krajobrazywycięte nożemZ takich nitek jest uplątane ciało...z takich nitek jest uplątane ciałozachwyt i ból zachwyt i bólZ tęsknotyz tęsknoty pisze się wierszez bolesnejZ tytułem i dedykacją na końcuBerenika nie wiedziała o tymże listy idą drogąZ żywych bolesnych gałęzi...z żywych bolesnych gałęziuplecione ciało mojego ogroduZa trzy dni poblednie dzień...za trzy dni poblednie dzieńzniknie śladZadźwięczał prostokąt pokoju...zadźwięczał prostokąt pokojukąty nachyliły się ku sobieZamknięta...zamkniętaw biegłości moich palcówZamyśliłam się nad tą obręczą...zamyśliłam sie nad tą obręczą Zaprosiliśmy pająki...zaprosiliśmy pająkina wspólne pomieszkanieZaszeptała noc...zaszeptała noc: dobranoczaszeleściłaZawołaj mnie po imieniu...zawołaj mnie po imieniua przyjdęZawsze kiedy chcę żyć...Zawsze kiedy chcę żyć krzyczę gdy życie odchodzi ode mnie Zazielenił się chodnik haftowany...zazielenił się chodnik haftowany w kwiaty Znalezc ciebie - spojrzec na ciebie...Znalezć ciebie - spojrzeć na ciebie - to zaledwie przedsionek wyobrazni - ale już niedostępny moim oślepionym przez żZnów jestem tu...znów jestem tuna tym samym brzeguZnowu Pragnę Ciemnej Miłości...Znowu Pragnę Ciemnej Miłości... Żyje się tylko chwilę...żyje się tylko chwilęa czas -Żywym słońce pozłaca policzki...żywym słońce pozłaca policzkiwiatr włosy roztrąca Wyniki wyszukiwania frazy: dla tych co odeszli - piosenki. Strona 3 z 12. PetroBlues Piosenka 8 stycznia 2020 roku, godz. 21:27 24,9°C Życie jak futerał
Od wielu lat, pani Krystyna Dmoch organizuje świętokrzyskie wieczory literacko – muzyczne, poświęcone pamięci tych, którzy już odeszli, a ich życie miało duży wpływ na rozwój naszego miasta i kraju. Pani Krystyna jest historykiem, dlatego też dużą wagę przykłada ona do wspomnień o naszej przeszłości i z nią związanych bohaterach narodowych. Orzeł – Godło Polski z przed 1-wszej Wojny Światowej –Na takich wieczorkach, zbiera się spora grupa ludzi, którzy są szczerze oddani naszej historycznej przeszłości. Recytujemy wiersze poświęcone pamięci wielkich Polaków, takich jak Piłsudski, Mickiewicz, czy Słowacki. Dla nas każdy, kto przyczynił się do naszej narodowej wolności, jest kimś wyjątkowym i należy o nim pamiętać, a pamięć tę przekazywać młodszym pokoleniom. Różańce na których modlono się za wolność Narodu Polskiego Dla naszych bohaterów -Jestem najmłodszą uczestniczką wieczorków patriotycznych organizowanych przez panią Krysię. Ponieważ uczę się gry na fortepianie, jestem na tych spotkaniach wykorzystywana do opraw muzycznych tych jakże ważnych imprez. Do wykonywanych przeze mnie utworów należy, Etiuda Rewolucyjna Chopina, czy też szereg pieśni patriotycznych takich jak na przykład „Rozkwitały pąki białych róż”, czy też „Legiony”- opowiada Agnieszka. Patriotyzm jest wspaniałym uczuciem, które żywimy do każdego skrawka ojczystej ziemi. Warto jest zatem krzewić go na każdym możliwym miejscu. Wiele osób na takowe spotkania przynosi ze sobą wartościowe przedmioty, które swoim istnieniem świadczą o naszej narodowości. EWA MICHAŁOWSKA – WALKIEWICZ
Wyniki wyszukiwania frazy: dla tych co odeszli - wiersze. Strona 596 z 666. maty Wiersz 22 listopada 2015 roku, godz. 2:59 6,7°C I stało się Nasze plany i nadzieje Coś niweczy raz po raz Tylko Boże Miłosierdzie Pozostaje na TEN czas Oddała znów Polska swych najlepszych synów Słowo KATYŃ na świecie znane już będzie każdemu Ci, co o prawdę walczyli, co hołd dziś złożyć tu mieliTym, co tak dawno tu leżą – sami, TU zginęli Po latach siedemdziesięciu historia koło zatacza Znów krew polskiej elity- w ziemi, w Katyńskich lasach Czy czas i miejsce zdarzenia – Wigilia Miłosierdzia Jest dla nas znakiem szczególnym – co polską misję potwierdza? Pięć lat od odejścia Papieża – Polaka, jednego z największych Nami znów wstrząsa, uderza śmierć patriotów najlepszych Niedowierzanie, łzy wszystkich – modlitwa na kolanach Znów wielkie rekolekcje – nauka ojczyźniana Wielkość tych co odeszli – teraz się .staje widoczna Kiedy w zdarzeniu z faktami spada medialna otoczka I odmienia się obraz wszystkim przekazywany Gdy o ten wizerunek wielu ludzi pytamy W swej normalności niezwykli, serdeczni i przyjacielscy Oddani sercem bez reszty służbie obywatelskiej Prezydent Lech Kaczyński i Maria, Jego małżonka A cały czas trwała na Nich – wielka, medialna nagonka Dziś tłumy ogromne ludzi hołd tym co zginęli oddaje Tragedia ta okrutna wstrząsnęła i światem i krajem Spadła kurtyna szydercza, politycznych aktorówCo tę kurtynę szyli dla swoich własnych splendorów Przyczyny tragedii budzą wśród wszystkich pytanie – dlaczego? I po co ? Co będzie skutkiem zdarzenia tak tragicznego? Łzy, znicze, kwiaty,modlitwa, smutek i zadumania Jesteśmy razem wszyscy – bez próśb, nawoływania Dzień, noc, pogoda, odległość – zmęczenie, wszystko nieważne W tą historyczną chwilę – trzeba, i chcemy być razem ! Dlaczego dotąd wiadomo było tylko dla nielicznych O cechach Prezydenta, dokonaniach i staraniach szczytnych? Jego wielkość wysoce za granicą ceniona –A w kraju na szkalowanie – podporą była Mu żona Tak wiele słów się ciśnie, a wszystkie nie są w stanieWyrazić głębi, uczuć. Milczenie, łzy, zadumanie Są chyba najwymowniejsze. Harcerskie poświęcenie Udział dzieci, młodzieży – budzi nadzieję, zdumienie Jak trafić przez wulkan medialny kłamstw do serc młodzieży Było zmartwieniem Lecha – Gdyby dziś widział harcerzy ??? Czy musimy coś stracić abyśmy wyraźnie ujrzeli Byśmy dopiero po stracie poznali to cośmy mieli A skoro już tak się stało, nie zmarnujmy przesłania I przykład miłości Ojczyzny godny naśladowania Wpiszmy w nasze zadania, by dobrze o Polskę zadbaćBy wreszcie prawdziwe oblicze ujrzała fałszywa ‚prawda’ Rymanów, 2010Biała Niedziela, lecz kirem przybrana Polska rozmodlona – Polska zapłakanaMiłosierdzie Boże pociechą jedyną Oddałaś znów Ojczyzno swych najlepszych synówPrawych i sprawiedliwych, co dla Twojej chwałyTak pragnęli w Katyniu oddać hołd wspaniałym oficerom polskim zgładzonym nieludzko siedemdziesiąt lat temu. Zrozumieć to trudno!Prawie 22 tysiące obrońców wolności zamordowano nieludzko – bez cienia litości A o tym mordzie historia kłamała, milczałaWyście sprawiali, że wreszcie część prawdy ujrzała A całą resztę o tym ludobójstwie poznać będzie dane Przez Waszą krew i życie w tę ziemię worane Ścięte kikuty drzew, wielkie rumowisko Rozsiane w smoleńskim lesie, tak niezmiernie bliskoTych – co dla wolności Polski oddali tu życie A którym, przez lata nie dane było nawet należycie mieć pochówku, krzyża, imienia, ni nazwytej ziemi, za którą zabity padał z nich tu każdy strzałem w tył głowy – w doły przepastne, ogromne grubo przykryte ziemią i lasem nowym zasadzonenie miały nigdy, nikomu zdradzić co w swej głębi kryją Ale wtedy zabici – w pamięci wciąż żyjąswych najbliższych -nazwanych Rodziną Katyńską którzy milczeć musieli przez pół wieku bliskobo zmowa tych co tego mordu dokonali zabraniała o tym wspominać – Najbliższych na Sybir zsyłali Za słowo KATYŃ groziło więzienie, groziły represjeLecz prawda i tak przetrwała – przez te czasy ciężkie i mimo wielkich starań, kłamstwo na jaw wyszło Lecz nikt nie myślał że tak wielką ofiarę dać nam znowu przyszło aby ujrzeli wszyscy, wszędzie – jak świat jest szeroki oblicze tego kłamstwa przez znak KATASTROFYW jednej chwili znów polskiej elity to najlepsze ZIARNO tragicznie wsiane w tę ziemię – plon prawdy wydało tak bujny, niespotykany, aż wprost niepojęty Gdy dotąd przez tyle lat starań, przez trud nieugięty bardzo powoli i z trudem kiełkować musiało bo wielu ‚wielkich’ twardy opór tej prawdzie stawiało Lecz byli tacy co mimo przeszkód do prawdy dążyliJak Prezydent Kaczyński i Ci co z Nim byli co chcieli hołd i cześć złożyć w tragiczną rocznicę i tak niespodziewanie Sami stracili tu życie okrywając żałobą swych rodaków serca budząc w nich solidarność .Lekcja to największa patriotyzmu, jedności w tym smutku ogromnym Testament który zostawili i nam, i potomnym musimy wypełnić nie tylko żalem, słowem -ale mocnym czynem jednością serc – by wzmocnić KOCHANĄ OJCZYZNĘ opartą na pokoju, pamięci, korzeniach przeszłości zgodzie, sprawiedliwości, odpowiedzialności prawdzie, poszanowaniu wartości nadrzędnych –tak z nas każdemu, rodzinom jak Państwu Polskiemu potrzebnych Rymanów, poranek sobota – Wigilia Bożego Miłosierdzia Katyń przygotowany – bardzo uroczyście Za chwilę mają się tu rozpocząć uroczystości katyńskiePrzyjechali z daleka hołd składać i wieńce Uczcić pomordowanych modlitwą i pamięci sercem Już wszystko gotowe – jeszcze tylko najważniejsi Prezydent, delegacja rządowa- już nad las smoleńki Nadlatują Już zaraz wylądują – niedługie czekanie Lecz jakieś dziwne telefony, szepty, zamieszanie – Nieee !!!! To niemożliwe!Wszyscy oniemieli To nie może być prawda !Wycie syren – Co? Wszyscy zginęli !? Dla Polski to jak trzęsienie ziemi Epicentrum Smoleńsk Jakby trąba powietrzna Rozdarła powłokę –Kłamstwa, obłudy, półprawdI medialnych fikcjiPrzez lata urabianą na odbiór publicznyDziś pękła ta skorupa Gruba i plugawaA z wnętrza jej wylana narodowa lawaPotokiem łez, rzeką modlitwy i płomieniem zniczyTragedia narodowa swym milczeniem – krzyczy Niepojętym w symbolu daty, czasu, miejscaListą tych co zginęli – tym zaś tragiczniejsza Że najlepsi, najważniejsi – narodu elita W czas pokoju w Katyniu drugi raz zabita Wtedy z rozkazu wroga – teraz ptak żelazny Mgła – błąd człowieka, czy zamach – tu każdy Powód jest możliwy owego zdarzenia Ta ziemia znów nabrała nowego znaczenia Bezcennej wartości – dziejowej jeszcze niepojętej Przepełnionej nieznanym niezgłębionym sensem MODLITWA POD KRZYŻ KATYŃSKI w RymanowieJesteśmy winni pamięcią i sercem być z Tymi co stracili co mogli najwięcejbo życie – w nieludzki sposób,bez sądu, niewinnieZabici strzałem w tył głowy w Katyniu i innych miejscach, gdzie zbrodni takich dokonanoA przez lata tę zbrodnię skrzętnie ukrywanofałszem, kłamstwem, zakazem mówienia o faktach I chyba wreszcie koniec tej obłudzie nastał Chyba – bo pewnie wciąż będą opory by wszystkoco zdarzyło się wtedy całe na jaw wyszło Choć tragedia katastrofy z 10 kwietnia jak błyskawica cały glob obiegła i słowo Katyń usłyszeli wszyscy to tajemnic ukrytych stale wykaz licznypozostaje – Więc sami modlitwą z przepełnionymi tą stratą sercami módlmy się za tych co 70 lat temu tam zamordowano I za tych co chcąc hołd im złożyć 10 kwietnia ranoSwoją podróż w to miejsce tragicznie skończyliwśród nich Prezydent Kaczyński i wielu co znani nam bylijak senator Stanisław Zając którego jest w tej chwili pogrzebznany ze swej dbałości w tym co dla nas dobre Wśród tamtych co zginęli przed laty byli też rymanowianiea których poznać listę już nam będzie dane I o Nich też musimy szczególnie pamiętać Zachować w sercu, modlitwie to rzecz dla nas święta Dobry Jezu a nasz Panie Daj Im wieczne spoczywanie ! KSIĄDZ POPIEŁUSZKO toKapłan SOLIDARNOSCI powołany do świętości Płynąc pod prąd – zło dobrem zwyciężał umocniony cnotą świadectwa, poświęcenia, męstwaw zdobywaniu prawdy, obronie wiary i sprawiedliwości honoru, dobra, wolności, miłości w sprzeciwianiu się kłamstwu, przemocy, zniewalaniunienawiści, tchórzostwu oraz zastraszaniu. Jeśli ze strachu, lęku, wygodnictwa złu się nie sprzeciwiamy wówczas w mechanizmach tworzenia – stajemy się bezwiednie tegoż zła twórcami W obronie ideałów trzeba robić więcej Musimy być zdolni jak Ks. Jerzy do wszelkich poświęceńŻądając prawdy – sami żyć prawdą musimyŻądając sprawiedliwości – sami mamy być sprawiedliwymi Żądając męstwa i odwagi – sami musimy być mężni, odważniPełni zawsze ufności, miłości i wiaryKsiądz Jerzy był zapewne na ten szczególny czas posłany przez Boga Prowadzony po nieodgadnionych powołania drogach Miłujący każdego człowieka jak brata, nad wszystko- ojczyznę Nie bał się wziąć krzyża ciężkiego w walce z komunizmem I na tej pustyni systemu nie stał się ostrożny Ani w niebezpieczeństwie po ludzku rozsądny Obdarowany talentem umacniania, męstwaPrzekazywania wartości – które to męczeństwaJego były największym powodem Jak Jego Msze za Ojczyznę – co polskim narodem mocno wstrząsały. A teraz Na ołtarze wzniesiony niech umocni serca Ożywi solidarność wśród Polaków wszystkich Pozostawiając przykład miłości Boga i Ojczyzny Godności osoby ludzkiej, dla pracy szacunku Przestrzegania praw Bożych i godnych warunkówŻycia dla wszystkich – nie niektórych tylko Jako błogosławiony wypraszaj to wszystkoPrzed Bożym tronem wraz z naszym Papieżem Niech Polska będzie silna w miłości i wierze Zło dobrem zwyciężaj ks. Jerzy Popiełuszko takiego oręża Używał idąc przez życie Drogą ideałówSolidarnie z robotnikami Dając duszę całą I serce – w niesieniu pomocy Umacnianiu ducha Dzięki księdzu Jerzemu Wiara i otucha Rosła w umysłach i sercach Polaków dotąd uciskanych To nie było w smak władzy Psuło wszelkie planyKomunistycznych szefówZłościł mocny opórW tym nieugiętym księdzu Tak marnym na pozórBył bardzo niewygodny Śmiał przeszkadzać władzy ?Zlecono mord i porwanie I u szyi z głazem Umęczonego straszliwie Wrzucono do WisłyDbając aby tej zbrodni Detale nie wyszły Na jaw -karmiono ludzi Kłamstwem i półprawdą Plewy kłamliwe zbutwiały Plon wydało ziarno:Owoc Solidarności Odwagi i męstwaA na ołtarze wyniesion Piękny kwiat – zwycięstwa Prawdy nad złem Znów serca ożywi Umocni wiarę w Boga I miłość Ojczyzny
Verba - Dla Tych Co Odeszli. {Refren} To dla tych co odeszli i już nie wrócili. W sercach pozostaną póki będziemy żyli. Choć nie umieliśmy w zgodzie żyć i się pojednać. Dziś to rozumiemy bo uczymy się na błędach {Zwrotka 1} To ostatnie słowa nazwij je modlitwą. Wielu z nas odejdzie nie żegnając się z rodziną.
Dzień Zaduszny w Polsce to czas, w którym bardzo chcemy pokazać, że pamiętamy o bliskich, którzy odeszli. Rozmawiamy z rodziną, wspominając ich. Czasami jednak brakuje słów, by mówić o tak ważnych kwestiach... Przeczytaj wiersze, które wyrażą, co czujesz. Wiersze na Wszystkich Świętych pozwolą ci wyrazić w pięknych słowach swój ból po utracie kogoś bliskiego. Poezja nazywa to, co wydaje się nie do nazwania. Nasze uczucia po śmierci najbliższych bywają tak silne, że potrzebują ukojenia. Możemy je znaleźć w wierszach, dzięki którym łatwiej jest zrozumieć cykl także: Cytaty o śmierci, by pełniej żyć. Zainspiruj się nimi!*** Kie­dy mie­dzia­ną rdzą Po­żół­kłych je­sien­nych li­ści więd­ną ob­ło­ki, Zga­du­je­my, cze­go od nas ob­ło­ki chcą, Smut­nie­ją­ce w dali swo­jej wy­so­kiej. Na si­wych pu­klach ukła­da się ba­bie lato, Na gro­bach lam­py mi­go­cą umar­łym du­szom, Już nie­dłu­go, nie­dłu­go cze­kać nam na to, Już i na­sze du­sze ku tym lam­pom wkrót­ce wy­ru­szą. Je­że­li ży­cie jest ni­cią - moż­na prze­ciąć tę nić, I od­pły­nąć na ob­ło­ku niby na srebr­nej tra­twie... Ach, jak ła­two, ach, jak ła­two by­ło­by żyć, Gdy­by nie żyć było jesz­cze ła­twiej!Jan Brzechwa - Dzień Zaduszny*** W dniu Za­du­szek, w czas je­sie­ni, od­wie­dza­my bli­skich gro­by, za­pa­la­my, za­smu­ce­ni, małe lamp­ki - znak ża­ło­by. Świa­tła cmen­tarz roz­ja­śni­ły, że aż łuna bije w dali, lecz i ta­kie są mo­gi­ły,gdzie nikt lamp­ki nie za­pa­ Broniewski - Zaduszki *** Oto jest tram­waj Wszyst­kich Świę­tych Cięż­ki od plo­nu jak sto­do­ła Su­nie ża­łob­ny i brze­mien­ny W ten zło­ty dzień dla Nie­bosz­czy­ków Wień­ce sze­lesz­czą pach­ną płasz­cze Woń świec i dusz­ny za­pach kwia­tów A płasz­cze pach­ną naf­ta­li­ną A kwia­ty pach­ną ka­ta­fal­kiem Dla Bród­na świecz­ki dla Po­wą­zek Wie­zie po­dusz­ki z ob­raz­ka­mi Twa­rze umar­łych w por­ce­la­nie Bar­dzo uprzej­me i sło­necz­ne Oto dziew­czyn­ka w oku­la­rach Oto chło­pa­czek krzy­wo­no­sy Oto ko­bie­ta z pod­bród­ka­mi Oto ła­god­ny pro­fil star­ca Jadą tram­wa­jem Wszyst­kich Świę­tych Z trąb­ka­mi pła­czu z ubo­gi­mi Wstąż­ka­mi czer­ni z tą ta­nio­chą Żywi umar­łym w od­wie­dzi­ny Tram­wa­jarz dzwo­ni lu­dzie pła­czą Pięć­dzie­siąt gro­szy od oso­by Umar­li leżą sztyw­no w gro­bach Z drzwi od Nie­bio­sów zdję­to łań­cuchBo je­dzie tram­waj Wszyst­kich Świę­tychStanisław Grochowiak - Tramwaj Wszystkich Świętych*** Dla tych którzy odeszli w nieznany świat, płomień na wietrze kołysze wiatr. Dla nich tyle kwiatów pod cmentarnym murem i niebo jesienne u góry Dla nich harcerskie warty i chorągiewek gromada, i dla nich ten dzień - pierwszy dzień Gellnerowa - Dla tych, którzy odeszli*** Tu jest pamięć i tutaj świeczka. Tutaj napis i kwiat pozostanie. Ale zmarły gdzie indziej mieszkana wieczne odpoczywanie. Smutek to jest mrok po zmarłych tu, ale dla nich są wysokie, jasne światy. Zapal świeczkę. Westchnij. Pacierz pełen jasności Kulmowa - W Zaduszki*** Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy tylko co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy kiedy myślimy o kimś zostając bez niego Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście przychodzi jednocześnie jak patos i humor jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon żeby widzieć naprawdę zamykają oczy chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć kochamy wciąż za mało i stale za późno Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwsząks. Jan Twardowski - Śpieszmy się kochać ludziZobacz także: 11 niezwykle trafnych cytatów o rodzinie. Pokaż je najbliższym! Wyniki wyszukiwania frazy: dla tych co odeszli. Strona 7 z 666. little_juliet Myśl 8 lutego 2010 roku, godz. 21:56 17,5°C Nadchodzi czas zadumy. Dla tych,którzy odeszli w nieznany świat,niech płomień na wietrze kołysze im się chwilą w której żyjemy,dzisiaj jesteśmy, bo nie wiadomo czy jutro Takie ciche, ciche święto, Rozjarzone świeczkami, Dzień, w którym serce pozdrawia, Pamięta Tych, co rozstali się z nami. Święto rozsnute mgliście Nad jesiennym, zadumanym światem, Gdy żywi zmarłym dobrą myśl wyślą, Zmiotą z grobu zeschłe liście, Położą kwiatek. ڿڿڰۣڿ◕ڿڰۣڿ◕ڿڰۣ= ------------------------------------Czuję chłód listopada na plecach, lecz to smutek przeszywa mnie dreszczem. Składam słowa w modlitwie nad grobem, wiatr odmówi ją liści szelestem. Płomyk świecy,światełko dla bliskich, to wystarczy,potrzeba coś więcej? Jeszcze kwiat,żywy symbol pamięci, gorzkie łzy i chusteczka w mej ręce. Biała brzoza pochyla się nisko, melancholią do snu Was kołysze. Płacze ze mną cichutko i rzewnie, szum gałązek,blask ognia i cisza… Czas milcząco zatrzymał wskazówki, ja wciąż stoję i godzin nie liczę. Tylko w głowie się tłoczą wspomnienia, oprócz nich,nic nie widzę,nie słyszę… W zamyśleniu dzień odszedł aleją, wieczór cieniem zadumy się ściele, mały lampion płonący na grobie, srebrną gwiazdą zaiskrzy na niebie. Będą błyszczeć,nim noc nie spłowieje, a na ziemi ostatni znicz zgaśnie. W moim sercu będziecie wciąż żywi póki ono snem wiecznym nie tu tylko na moment, poznajemy świat i tracimy go. Kroczymy przez życie wiedząc, że za każdym rogiem czeka śmierć. Spotykamy ludzi, których kochamy, przywiązujemy się do nich, a oni odchodzą zostawiając nas. Cóż warte jest życie? Najpiękniejsze są tylko te chwile, kiedy jesteśmy razem. Nie wtedy, gdy się śmiejemy czy rozmawiamy, lecz wtedy, gdy zamiast słów spłynie łza przyjaźni mówiąca wszystko co chcemy tych którzy odeszli w nieznany świat,Płomień na wietrze kołysze nich tyle kwiatów pod cmentarnym murem,I niebo jesienne u nich harcerskie wartyIichorągiewek gromada,i dla nich ten dzień-Pierwszy dzień odchodzą nasze anioły i nagle w miejscu staje czas,a z nimi cząstka nas odchodzi i wielki smutek marszczy twarz. Czasem na chwilę gaśnie słońce duszę wypełnia gęsty mrok,nikną nadzieje i marzenia i w pustce ginie tęskny w pamięci te piękne Oni z nami przez życie ciepłe dłonie ciało nam grzały,a dobre słowo serce takie wspomnienie zawsze jest z nami,by nigdy nie czuli, że są tam miejsce, dokąd listy nie dochodzą,Gdzie tylko myśli i modlitwy idę, żeby w zadusznym skupieniuUlżyć modlitwą zmarłym w ich jest jeszcze pytań nie zadanychI opowieści nie zimnym kamieniu śpią snem nieprzespanymI może tęsknią za słonecznym ranem?Nie mogę odejść nie zamieniając słowaW ciszy, o której mówią, że wiatr ostatnie znicze pozagaszaPowiem dziękuję, proszę i cmentarze zniczami rozświecą pyłki chryzantem wypełnią powietrze,splecione ze świec dymem, ku niebu polecą, kołysząc się lekko na wietrze. Nad grobem bliskich nam osób odżyją wspomnienia, obraz ich życia powróci, obraz, którego zapomnieć nie sposób obraz, który nas cieszył a dzisiaj zadumie i ciszy pozdrawiam życząc zatrzymania się na chwilę w refleksji nad kruchością naszego życia i potęgą naszej pamięci dzięki której ci co odeszli ciągle żyją wśród nas Pamiętajmy i zapalmy światełka miłości pamięci i łączności z nimi na grobach nie tylko bliskich ale i tych zapomnianych i opuszczonych W dniu zadumy i refleksji pamiętajmy o Tych którzy odeszli, a zarazem bardziej kochajmy Tych co nam dni pełne radości, szczęścia i uniesień. Ale są też inne - pełne zadumy i taki jest listopadowy dzień, kiedy to przychodzimy na cmentarze, zapalamy znicze, wzdychamy, tęsknimy i odchodzimy. Niestety, życie ma swój początek i swój koniec. Tylko od nas zależy, co ocalimy i o czym będziemy świetle lampki nagrobnej Uwięziony jest czas Ten, który mija nieuchronnie I ten, który nieustannie cieple migocącego płomienia Zamknięta jest pamięć Ta tkliwa w osłonie miłości I ta w okruchach za tymi, co odeszli I przed tymi, którzy przyjdą po nas A między nami zawsze jest światło Wiecznej tęsknoty za doskonałością życia chwili .------------------------------------------Palą się znicze...przypominają,że ktoś odchodzi,inni cmentarzycichych uliczekjak wierna pamięć –palą się znicze.********************************************W dniu Zaduszek,w czas jesieni,odwiedzamy bliskich zasmucenimałe lampki – znak cmentarz rozjaśniły,że aż łuna bije w dali,lecz i takie są mogiły,gdzie nikt lampki nie zapali.********************************Płoną świeczek szeregi,płoną świeczek tysiące,powiewają płomykizamyślone i płomykiem jak dłonią,dłonią ciepłą i jasną,pozdrawiamy tych wszystkich,których życie już zgasło.****************************************Takie ciche, ciche święto,rozjarzone świeczkami,dzień, w którym serce pozdrawia,pamięta Tych, co rozstali się z nami.******************************************Z łuną wieczornąwtopieni w tłumytak między niebem a ziemią,ukołysani drgającym zniczemoddamy się wspomnieniom.************************************Zbliża się taki dzień w roku...kiedy refleksja w serce się wkrada,deszczowy zazwyczaj i zimny...dzień...1-ego taki czas zadumy,modlitwy nad zmarłych ich już nie ma wśród nas...kochamy nadal, więc pamiętamy. *************************************************Są takie dni,gdy się nie wie co dalej będzie...Kiedy wszystko jest błędemi wszyscy są w błędzie...Są takie miejsca,gdzie by się odejść chciało...Nikt nie wie gdzie...Bo wszyscy wciąż wiedzą za takie łzy,które nigdy nie wypłynęły,Tylko tkwią w nas...Gdzieś w środku serce tacy ludzie...,Za których by się życie nie zna wiemy za mało...Jedynie Serce wie... . 613 238 436 240 211 404 117 779

dla tych co odeszli wiersze